Kiedy wracałem po nocnej zmianie do domu, postanowiłem że znajdę jedną skrzynkę na której szczególnie mi zależało. Może nie tyle na skrzynce co na miejscu w którym została ukryta. Bo chyba nie często możemy obejrzeć z bliska samolot. I to nie replikę a najprawdziwszy mały turystyczny samolocik.
GC600WB Tradycyjny Cache / SP-AFB landed! Typ: |
Banino – godz. 7:40 ładny niedzielny poranek, nikogo nie ma. Zaczynam z ciekawością oględziny statku powietrznego model „Robin HR.100/210 Safari”. Po chwili zorientowałem się ze podjechał drugi samochód z którego wysiadła Pani z dwójką dzieci. Pani spojrzała na mnie, na mój telefon i powiedziała – Chyba szukamy tego samego, z uśmiechem odpowiedziałem – na to wygląda. I wspólnie zaczęliśmy przeszukiwanie zakamarków samolotu. Niestety nie mogliśmy odnaleźć skrzynki. Z pomocą przyszedł Pan, który przyjechał razem z poznanymi przed chwilą poszukiwaczami. Minęły może dwie minuty i skrzynka była w jego rękach. Nieco zawstydzony pogratulowałem znalezienia, po czym wszyscy z radością wpisaliśmy się do logbooka. Po powrocie do domu opowiedziałem historię ze spotkania z innymi geokeszerami co wywołało radość u Karoliny i Wiktorii.
Po śniadaniu postanowiliśmy że pojedziemy nad morze, poleżymy trochę na piasku i popatrzymy sobie na morskie fale. Na cel podróży wybraliśmy Gdańsk – Jelitkowo. Chwilę później przypomniałem sobie że nie zabrałem aparatu fotograficznego – kurcze, znowu będą zdjęcia robione telefonem. Przejeżdżając przez Banino, musiałem jeszcze raz zatrzymać się przy wyżej opisanym samolocie, bo wszyscy chcieli go obejrzeć. Kiedy pokazywałem skrzynkę Wiktorii, Krystian stał już na skrzydle samolotu a Karolina robiła mu zdjęcie. – Hej krzyknąłem – nie widzicie co jest napisane – zakaz wchodzenia na samolot. – O jej nie wiedziałem odpowiedział znanym tekstem Krystian a Karolina dodała – nic się nie stało. I weź tu człowieku jedź z nimi gdziekolwiek.
Krystian na samolocie
Zaparkowaliśmy samochód i ruszyliśmy w kierunku parku, który oddziela pas nadmorski od ulicy. Jelitkowo to turystyczna część Gdańska, gdzie znajdziemy ładne plaże, trasy pieszo-rowerowe oraz park miejski z częścią leśną. Dziewczyny szły przodem a ja razem z Krystianem odliczaliśmy metry od wytypowanej na szybko skrzynki geocache. Stwierdzam że najlepsze są zdjęcia które niczego nie wnoszą do podpowiedzi, otwierasz zdjęcie spoiler a tu np. krajobraz, normalnie masakra jakaś. Skrzynka jednak została sprawnie namierzona przez Krystiana. Nawet ładna, wszystko oryginalne, logowane przez geocaching.com, logbooki prawie nowiutkie itd.
GC6J38P Tradycyjny Cache / Park Jelitkowski Typ: |
Kiedy wchodzimy na plażę odczuwamy chłodny wiatr na naszych plecach, nie jest tak ciepło jakby się wydawało. Ludzi również można było policzyć na palcach jednej ręki. Dziewczyny na kocyku a ja z Krystianem nad brzegiem morza (sprawdzaliśmy czy woda ciepła). Pstryknąłem telefonem kilka fotek i uciekłem do dziewczyn na kocyk. Minęło może z 20 min. i zaczęliśmy się głośno śmiać, stwierdziliśmy że jeszcze chwila i wszyscy zamarzniemy. Postanowiliśmy że kupimy w sklepie coś do picia i pojedziemy na spacer do „Doliny Radości” w Oliwie….powinno być cieplej :-)
Zawsze miałem sentyment do starej Oliwy, która zachwyca swoimi pięknymi wzgórzami, lasami oraz kryje wiele interesujących miejsc. To tutaj wśród otaczającej zieleni można odetchnąć świeżym powietrzem i zregenerować swoje siły. Zatrzymaliśmy się koło „Rybakówki” takiej smażalni ryb i stamtąd udaliśmy się na spacer. Dotarliśmy do polany z której biegły trzy drogi, nie wiedząc którą dalej iść zrobiliśmy sobie mały piknikowy-odpoczynek.
Bardzo ciężko było wytypować skrzynki, ponieważ zasięg fal w dolinie był praktycznie na zerowym poziomie. Na dodatek w telefonie zostało 20% naładowania baterii. Po odpoczynku uzgodniliśmy ze dalej pójdziemy drogą środkową. Cały czas miętoliłem telefon z nadzieją że pokaże mi chociaż jedną skrzyneczkę. I udało się, po przejściu ok 1 km załadowałem skrzynkę:
GC5NATG Tradycyjny Cache / Dolina Bobrów Typ: |
Dolina Bobrów to część Lasów Oliwskich, które tworzą południową część Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Bobry zostały tu sprowadzone w 1948 roku z rezerwatu z Woroneża (ZSRR), utworzono w tym miejscu rezerwat (bobrów właśnie), który jednak został zlikwidowany w 1964 ze względu na zbyt małą przestrzeń życiową. W dolinie kręcona była scena polowania na bobra w filmie Krzyżacy. Długo oj długo szukaliśmy tego geocache’a, niestety nie znaleźliśmy go. No nic idziemy dalej, suniemy leśną ścieżką, telefon prawie rozładowany więc robimy sobie drugą przerwę i obmyślamy dalszy plan działania. Stwierdzamy że chyba będziemy powoli wracać a po drodze skoczymy coś zjeść. Kiedy znowu jesteśmy w pobliżu skrzynki „Dolina Bobrów”, powiedziałem że nie wracamy do póki go nie znajdziemy. Była podpowiedź – nie schodź ze ścieżki, tyle że za dużo nie podpowiadała. I naprawdę kiedy już nie było pomysłów, koordynaty pływały a my byliśmy mocno wkurzeni, zajrzałem jeszcze raz w miejsce które wcześniej już sprawdzałem. Cholera jest – krzyknąłem jak ja patrzyłem, to przecież jedyne oczywiste miejsce do ukrycia. Ufff…logbook otwarty, pieczątka postawiona możemy wracać. W drodze powrotnej powiedziałem Karolinie żeby mi pokazała swojego iphon’a, szybko zainstalowałem program geocaching’owy i wytypowałem jeszcze jedną skrzyneczkę hi hi hi (nie ma to jak być uzależniony od geocache’y.
GC230WP Tradycyjny Cache / Kochanka Dominika Typ: |
To co idziecie ze mną? – zapytałem,- nie, idź sam raz dwa, nam się już nie chce chodzić – odpowiedziała Karolina. Ok więc biegiem to tylko 190m. Prosta droga, oj po chwili nie taka prosta, kompas pokazuje że mam skręcić w lewo, przede mną wysokie wzgórze. Ale mi nie w głowie odpuścić więc sunę pod górę i resztkami sił docieram na szczyt. Gdzie ta kochanka? która wg. opisu jest powalonym drzewem (daglezja) i została pomnikiem przyrody. Wydaje mi się że 30 metrów niżej widzę powalone drzewo, ale czy to ona?. Nie mam siły sprawdzać i zaczynam szukać skrzynki którą bardzo szybko namierzam. Wpisuję się do logbooka zabieram geokreta i szybko z powrotem na dół. Nie chce mi się już pisać o tym że kiedy wróciłem ślad po pozostałej części KWKS Team zaginął. Może jak kiedyś się spotkamy to wam opowiem. W drodze do domu zatrzymaliśmy się w pizzeri „Rogata” na Przymorzu gdzie zjedliśmy przepyszną pizze i popiliśmy smaczną lokalną lemoniadą, którą bardzo wszystkim polecamy.
Dziękujemy za pozytywną opinię :) Polecamy się na przyszłość! ;) Do zobaczenia :* Załoga Rogatej! http://www.rogata.gda.pl
Piękny wpis, śliczne zdjęcia. Wakacje z rodziną to najlepszy reset. Cieszę się widząc jak rodziny dobrze się bawią i cieszą każdą chwilą