Niedzielne popołudnie spędziliśmy w Lasach Oliwskich, a dokładniej w „Dolinie Strzyży”. Miejsce te znajduje się na terenie trójmiejskiego rezerwatu przyrody, który został utworzony w 2007 roku. Swoją nazwę dolina zawdzięcza potokowi płynącemu przez rezerwat. Przez teren rezerwatu wiodą 2 szlaki piesze: Kartuski i Skarszewski. Wiadomo że nie znaleźliśmy się tam bez powodu, znajduje się tutaj geościeżka składająca się z jedenastu geocache’y.
GC4TF8T Tradycyjny Cache / W Dolinie Strzyży Typ: |
Nie będę również podawał koordynatów do każdej skrzynki, zwyczajnie mi się nie chce, więc podaję tylko do pierwszej a resztę możecie znaleźć sobie na stronie geocaching.com. Pogoda dopisuje więc szkoda siedzieć w domu. Tradycyjnie zabraliśmy nasz mini ekwipunek i ruszyliśmy na leśny spacer. Przed wejściem na teren rezerwatu wita nas tablica informacyjna.
Następnie, powoli ruszamy wąwozem w kierunku pierwszej skrzynki. Okazuje się że musimy pokonać spore wzniesienie, na szczęście wysiłek się opłaca i w nasze ręce wpada pierwsza skrzynka. Zaczyna się również pierwsze marudzenie Krystiana że za dużo chodzenia, że słaby geocache itd.
Drugą skrzynkę zdobywa Karolina, wspaniale zamaskowana i wkomponowana w otoczenie. Fajnie zdobywa się skrzynki wiedząc że autor włożył w nie odrobinę pracy. Stawiamy pieczątkę i spisujemy liczbę która pomoże nam zdobyć finał lub jak kto woli bonusową skrzynkę na końcu ścieżki.
Chyba niedługo sami będziemy odkrywać geocache. Marudzący Krystian 15.04.2018
Musimy uważać bo co chwilę przejeżdżają obok nas rowerzyści i ciekawie spoglądają co robimy. Na tym etapie potok Strzyży widzimy tylko w oddali, ciekawe czy na trasie będziemy mogli podejść bliżej?. Dochodzimy do skrzyżowania leśnych dróg i rozpoczynamy kolejne poszukiwania. Mamy wręcz pewność że skrzynka będzie ukryta na drzewie lub na gałęzi. I tak też było, poszukiwania trwały może 10 minut.
Docieramy do miejsca z wielkimi leżącymi belkami drzewa, robimy sobie przerwę na mini posiłek i dyskutujemy na tematy ufo, snów i innych dziwnych rzeczy :-)
Następnego geocache’a nie możemy znaleźć, niby ma być przy samej drodze ale żadne potencjalne miejsce do ukrycia nie sprawdza się. Kiedy mieliśmy zrezygnować, kawałek dalej od głównej drogi zobaczyliśmy stare pozostałości po drzewie (taki spróchniały korzeń) i to było właściwe miejsce ukrycia. Hura mamy następną liczbę, tak więc połowa drogi za nami.
Nie sądziliśmy że ta ścieżka będzie tak męcząca, tzn. super miejsce, natura, ptaszki ale nogi powoli zaczynały boleć a temperatura pomimo tego że byliśmy w cieniu drzew, wynosiła prawie 28 stopni. Wędrujemy coraz bliżej potoku „Strzyży”. co bardzo mnie cieszy, fajny klimat, las, szumiący strumyczek, wiecie o co chodzi. Kiedy jesteśmy prawie przy następnym „Keszu” widzimy tzw. „zakochaną parę”. Siedzą sobie objęci na kocyku i delektują się przyrodą i pewnie sami sobą :-) W każdym razie lipa….trzeba iść dalej do następnego miejsca na naszej trasie, może już ich nie będzie gdy będziemy wracać?
Docieramy do miejsca gdzie musimy przejść na druga stronę rzeczki. Tutaj szukamy skrzynki której nie możemy znaleźć a na domiar złego nasze baterie w telefonach prawie na wyczerpaniu.
Trudno, postanawiamy wracać. Było fajnie, na pewno dokończymy tą geościeźkę innym razem. Tak więc do następnego wpisu. Pozdrawiamy.