W poprzednią niedzielę wyruszyliśmy zdobyć multicache „trippera” OP6E27. Wypoczęci, pełni optymizmu, wydrukowaliśmy mapę i w drogę. Na miejscu jak zwykle podniecenie, wszyscy siebie przekrzykują i każdy próbuje udowodnić swoją rację. A przecież wystarczy spokojnie usiąść i przeczytać opis od a do z i nie było by tyle zamieszania. Trasa składa się z ośmiu punktów i finałowej skrzynki na końcu. Na każdym punkcie znajduje się lampion czyli ukryte pomalowane kijki, a w pobliżu lampionów, ukryty numer który jest częścią koordynatów do finałowego cache’a.
OP6E27 Multi Cache InO się nie zgubcie Typ: |
Oj działo się, błądziliśmy, pierwszy punkt znaleziony, drugi również, kiedy dotarliśmy do trzeciego którego niestety nie znaleźliśmy było już dosyć późno. Prawdę mówiąc mieliśmy już dosyć, czyżby zagadka nas przerosła, a może trzeba było wybrać się na wycieczkę nocną tak jak sugerował autor, tego nie wiem. W pobliżu punktu 3 znaleźliśmy przypadkowo niesamowitą skrzynkę „Żart Hydraulika” OP4D02 którą gorąco polecam ze względu na niesamowitą konstrukcję …. cholera …. po co te gwoździe :-) Naprawdę świetna skrzynka. Punkt 4 z lampionem i numerem znalazła Wiktoria, szkoda że było już późno i musieliśmy wracać do domu.
OP4D02 Tradycyjny Cache Żart Hydraulika Typ: |
Po tygodniu, w następną niedzielę wyruszyliśmy aby dokończyć naszą wyprawę. Kiedy doszliśmy w pobliże punktu orientacyjnego 7 zrobiliśmy sobie krótką przerwę na uzupełnienie płynów i na ….. pycha ciasto. Szybko dotarliśmy do punktu 5 ale niestety pomimo poszukiwań nie mogliśmy znaleźć lampionów, więc albo tu nic nie ma, albo to nie jest punkt 5. Cofnęliśmy się z powrotem i okazało się że poszliśmy za daleko (niekiedy trudno było odróżnić co jest drogą a co ścieżką). Każdy z odnalezionych punktów dodawał nam energii i motywacji aby iść dalej i nie rezygnować. Na trasie zdobyliśmy również skrzynkę OP5EC8 „Świąteczna” ten niesamowity geocache dał nam mnóstwo radości i uśmiechu. Korzenie, kamienie przeczesane aż tu nagle taaakiii widok ;-), oczywiście zastosowaliśmy się do wskazówek autora. A i jeszcze jedno, cudnie musi być, gdy znajdzie się go w grudniu w otoczeniu śniegu po prostu 100% zadowolenia.
OP5EC8 Tradycyjny Cache Świąteczna Typ: |
Ruszamy dalej ale patrząc na mapę znowu jakoś ta trasa się nie zgadza, na mapie droga prosta następnie za zakrętem w prawo ma być lampion a nam po kilkudziesięciu metrach droga dzieli się na dwie, czyżby to tutaj ? Niestety nic nie znajdujemy i znowu dyskusja, to pewnie dalej, nie na pewno trzeba było skręcić, podaj mapę, itd., dyskutując mija nas kilkudziesięciu biegaczy, ok więc idziemy dalej prosto. W końcu znajdujemy lampion nr 6 i znowu uśmiech, ach ten autor ma pomysły :-) zapisujemy kolejną liczbę i ruszamy dalej, he he, teraz ten zielony tunel, ciekawe, ciekawe. Ale zamiast do tunelu doszliśmy do boiska, cholera nasze nogi, pokaż plan, no przecież mapa wyraźnie wskazuje po prawej stronie domki mugoli.
Wreszcie jesteśmy przed tunelem i odnajdujemy lampion nr.7 ale niestety nie wiemy jak rozgryźć liczbę, czujemy się mocno zmęczeni, ok nie ma co czekać idziemy szukać ósemki. Widzimy dziesiątki drzew tyle ich jest i jak tu znaleźć te jedno jedyne, taki dylemat mamy przed każdym punktem. Nagle znowu cud, jest, nie wierze, nareszcie….jak to długo trwało, wieki, teraz tylko liczba którą również odnajdujemy a w zasadzie odnajdujemy i rozwiązujemy ukrytą zagadkę po ułożeniu której otrzymujemy ostatnią cyfrę.
Biegiem, biegiem, 90m, 75m, 30m, paprocie są i polanka. I znowu długie szukanie, chodzimy w kółko. Karolina …. przeczytaj co jest we wskazówkach (ile to razy oglądaliśmy mapę i czytalismy opis), ok teraz wiemy jaki obrać kierunek. Kiedy jasno zaświecił zielony punkcik, wydobył się okrzyk z moich ust – jeeeeest maaaam. Wszyscy podbiegli i nerwowo zaczęliśmy rozglądać się dookoła. Po chwili Karolina powiedziała – patrzcie tutaj, a my już tylko wpatrywaliśmy się jak wyciąga skrzynkę. W środku skromnie jedna wielka „Kinder niespodzianka”, ale przecież tu najważniejsza jest dobra zabawa. Wrzuciliśmy coś od siebie wpisaliśmy się do logbooka i ruszyliśmy uśmiechnięci w drogę powrotną. Podsumowując to była nasza najdłuższa wyprawa geocachingowa która dała nam sporo radości, zabawy ale i trochę nerwów. Naprawdę warto.